Rozwijamy kontakty! Ponieważ, jak
wiecie, Stowarzyszenie Przyjazne Latanie jest członkiem Europejskiej Federacji
Pasażerów – EPF (European Passengers’ Federation), prezes zarządu, Katarzyna
Martynowicz, wybrała się do Brukseli, gdzie 9 grudnia odbyła się konferencja
poświęcona prawom pasażera, nie tylko lotniczego. Poleciała samolotem. A
wracała… ale po kolei.
W
konferencji brało udział ok. stu osób, w tym reprezentujący różne państwa
członkowie EPF, przedstawiciele rozmaitych środków transportu, firm
odszkodowawczych, a także prezes Komisji Transportu i Turystyki Parlamentu
Europejskiego, Michael Cramer. W centrum wykładów i dyskusji znajdowały się prawa pasażera, rozumianego jako osoby,
która podróżuje rozmaitymi środkami transportu – samolotem, koleją, autobusem
czy statkiem. Rozmawiano o uproszczeniu i usprawnieniu wszelkich procedur związanych
z podróżą – m.in. dotyczących rezerwacji, przejazdów czy egzekwowania praw
klienta do bycia poważnie traktowanym przez przewoźnika.
Jednym z
głównych haseł, które przewijało się w wielu wypowiedziach była intermodalność. To może mało znane
określenie, ale od wielu lat obecne w środowisku osób zajmujących się
transportem towarowym. Od jakiegoś czasu pojawia się także (zdaniem niektórych
wręcz „robi karierę”) w debatach dotyczących ruchu pasażerskiego.
– Chodzi o łączenie różnych rodzajów transportu na etapie planowania i rezerwowania podróży – tłumaczy Katarzyna Martynowicz, prezes zarządu naszego
Stowarzyszenia. – Mówiąc żartem, w opcji
idealnej pasażer powinien mieć na jednym wspólnym bilecie wyjście z dużego
pokoju, dotarcie na lotnisko, przelot, dojazd autobusem do miasta i wejście po
schodach do hotelu. A zupełnie poważnie, chodzi o to żeby poszczególni
przewoźnicy nie mogli się migać od odpowiedzialności za swoją cześć trasy w
przypadku opóźnień czy innych nieprzewidzianych atrakcji.
Temat
jednego z wystąpień – „W stronę jednolitej podróży współczesnego pasażera” –
dobrze oddaje kierunek, w jakim zmierza ten pomysł. Czas pokaże, na ile jest on
możliwy do zrealizowania. Na razie wydaje się, że prawdziwa walka toczy się cały
czas znacznie niżej, na poziomie uświadomienia
pasażerów, że naprawdę powinni walczyć o swoje prawa, gdy czują się
lekceważeni przez przewoźników. Mówią o tym prezentowane również w Brukseli
statystyki.
- Potwierdza się, że pasażer, nawet ten
europejski, nie bardzo radzi sobie z egzekwowaniem swoich praw, czy raczej
wręcz mu się nie chce – mówi
Katarzyna Martynowicz. – Nie wierzy
bowiem, że coś z tego wyniknie i uważa, że procedury reklamacyjne są długie,
trudne i nudne.
Trochę po
to, aby ośmielić podróżujących, ale przede wszystkim, aby ich wesprzeć niejako strukturalnie,
EPF zaprezentowała na konferencji przygotowany przez siebie dokument – Deklarację Europejskiego Pasażera
(European Passenger Declaration). Kierując się przekonaniem, że publiczny
transport powinien oferować atrakcyjną i zrównoważoną alternatywę dla
prywatnych środków komunikacji samochodowej, sygnatariusze Deklaracji zawarli w
niej dziewięć postulatów skierowanych do unijnych decydentów. W skrócie brzmią
tak:
- Publiczny transport musi być dostępny dla wszystkich.
- Powinien funkcjonować w jak najprostszy sposób.
- Nie powinny go ograniczać granice państw.
- Wszystkie procedury wiodące do zakupu biletu na stronach internetowych operatorów obsługujących ruch pasażerski powinny być łatwe i przejrzyste.
- Odczucia pasażerów dotyczące jakości usług przewozowych należy cały czas monitorować, a wyniki publikować.
- Prawa pasażera rozmaitych środków transportu muszą być respektowane i łatwe do egzekucji.
- Decydenci związani z transportem publicznym powinni nieustannie konsultować się z organizacjami broniącymi praw pasażerów.
- Publiczny transport funkcjonujący na danym obszarze powinien być przyjazny dla przybyszów z innego miasta czy kraju.
- Środki publicznego transportu powinny być ze sobą zintegrowane, zwłaszcza w przestrzeniach miejskich.
Na koniec konferencji Prezes EPF, Trevor Garrod, wyraził duże
zainteresowanie prowadzonymi przez nas w 2014 r. badaniami dotyczącymi
egzekwowania praw podróżujących. Umówiliśmy się na przedstawienie ich i
publiczne omówienie na kolejnym spotkaniu Federacji, w marcu, w Budapeszcie.
I to byłoby w zasadzie wszystko, gdyby nie epilog, który dopisało życie.
Powrót samolotem zamiast w Warszawie zakończył się w Poznaniu, ze względu na
spowijające stolicę mgły. Przewoźnik zapewnił pasażerom autokary do Warszawy, ale
niestety, o jedzeniu i piciu zapomniał. Dopiero w odpowiedzi na uporczywe
prośby przyznał, że owszem, w tego typu awaryjnych sytuacjach posiłek na koszt
przewoźnika przysługuje, ale ze względu na nocną porę, nie było gdzie tego
prawa wyegzekwować. Na wielkim i pięknym lotnisku nie znalazły się nawet małe
butelki z wodą...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz